Pierwszą notkę chciałem zadedykować dzisiejszemu świętu - Świętu Żołnierzy Wyklętych.
Kim byli owi "Żołnierze Wyklęci"? W dużym skrócie: byli to partyzanci, pochodzący ze środowisk Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich oraz Narodowych Sił Zbrojnych, nierzadko także dezerterzy z tzw. ''ludowego'' Wojska Polskiego, oraz weterani Polskich Sił Zbrojnych, którzy powrócili do kraju, którzy po zakończeniu II Wojny Światowej, pozostali w konspiracji, walcząc z nowym okupantem, czyli Związkiem Radzieckim, oraz komunistycznym rządem RP.
Kiedy byłem dzieckiem, przypadkiem natknąłem się w jakiejś komunistycznej broszurce na wzmiankę o ''reakcyjnych bandach'' i ''pachołkach Londynu''. Zaintrygowany, zacząłem szukać. Tak dowiedziałem się o Zygmuncie Szendzielarzu, ps. ''Łupaszko''; o Hieronimie Dekutowskim ''Zaporze'', którego ubecy wrzucili do worka i strzelali doń, dopóki się nie wykrwawił na śmierć; Zdzisławie Brońskim ''Uskoku'', który nie chcąc dać się złapać żywcem, wysadził się granatem; o ''niekoronowanym królu Podhala'', czyli słynnym Józefie Kurasiu, ps. ''Ogień''; o ''jednookim bandycie'', czyli Aleksandrze Młyńskim ''Drągalu''; czy wreszcie o ostatnim z nich - Józefie Franczaku, ps. "Lalek'', zabitym w 1963 roku.
Kiedy czytałem o tym, byłem bardzo zły, że nie ma więcej wiadomości na ich temat (a były naprawdę skromne), i zastanawiałem się, dlaczego o tym się nie mówi. Dlaczego nikt nie podnosi tematu polskiej wojny domowej, kiedy rodacy walczyli przeciw sobie.
W 2011 roku Sejm przyjął ustawę, by dzień 1 marca ustanowić ''Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych''. Niby dobrze się stało, bo temat Żołnierzy Wyklętych powrócił, i, jak pokazują dzisiejsze obchody, jest bardzo żywy. Organizowane są marsze, msze, inscenizacje historyczne oraz apele pamięci, w których biorą udział tysiące osób. Stawiane są pomniki, kolejne miejsca otrzymują nazwy od nazwisk Żołnierzy Wyklętych.
Uwiera mnie jednak inna rzecz. W Polsce, niestety, panuje tendencja do wpadania ze skrajności w skrajność - jak 25 lat temu Żołnierze Wyklęci oficjalnie byli ''reakcyjnymi bandytami z lasu'', dzisiaj stali się postaciami niemalże kryształowymi, walczącymi o wolną i sprawiedliwą Polskę. Oni nazywani są bohaterami, a ich przeciwnicy - ''pachołkami Moskwy'', ''komunistycznym wojskiem'', ''agentami Stalina''.
Media wykreowały dwa czy trzy nazwiska Żołnierzy Wyklętych, którymi posługuje się ogół - są to rotmistrz Witold Pilecki oraz sanitariuszka Danuta Siedzikówna ps. ''Inka''. I generalnie znajomość ŻW w społeczeństwie kończy się nawet nie na ich życiorysach, tylko na tych dwóch nazwiskach. Nie byłoby to może jakoś szczególnie nieprzyjemne, gdyby ŻW naprawdę byli kryształowi. Tak jednak nie było, ponieważ owi ''rycerze z lasu'' nie raz, nie dwa popełniali zbrodnie tak samo ohydne, jak komuniści. Przykładami niech będą:
- 6 czerwca 1945 roku oddział
PAS NSZ pod dowództwem kapitana Mieczysława Pazderskiego ps. ''Szary''
wystrzelał 196 mieszkańców polskiej wsi Wierzchowiny. Najmłodsza ofiara
miała dwa tygodnie, najstarsza - 92 lata.
- W styczniu i lutym 1946 roku oddział PAS NZW pod dowództwem kapitana
Romualda Rajsa ps. ''Bury'' w Łozicach, Puchałach Starych, Zaniach,
Zaleszanach i Wólce Wygonowskiej wymordował ok. 80 cywili.
- W nocy z 2 na 3 maja 1946 roku niedaleko Krościenka oddział majora
Józefa Kurasia ps. ''Ogień'' ostrzelał z broni maszynowej cywilną
ciężarówkę, zabijając 12 osób.
Podobne przykłady można mnożyć.
A teraz słówko o przeciwnikach. Żołnierze Wojska Polskiego, tzw. ''ludowego'', pochodzili z poboru, wielu z nich, zwłaszcza w 2. Armii Wojska Polskiego, walczyło wcześniej w AK i BCh. Po zakończeniu działań wojennych w maju 1945 roku nikt nie pytał o zdanie 30 tys. żołnierzy, których wcielono do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i pognano w las, żeby walczyli z ''leśnymi bandytami''. Dlatego ubolewam, że nazywa się ich dzisiaj jakimś enigmatycznym mianem ''komunistów'', skoro byli to Polacy, służący w Wojsku Polskim, niejeden z nich nosił ''reakcyjnego'' orła w koronie na rogatywce, a i zdarzało się, że koledzy z jednego oddziału partyzanckiego musieli walczyć przeciw sobie.
Propaganda ''pro-wyklęta'' kreuje fałszywy obraz i podział na przysłowiowych ''dobrych'' i ''złych'', a potem mamy takie kwiatki, jakie zbieram w rozmowach z ludźmi, którzy na co dzień nie obcują z historią, że Wyklęci walczyli przecież głównie z UB i NKWD (czyli, de facto, najgorszymi draniami), a sami byli ''ideałami moralnego piękna''. Zbrodni nie popełniali, bo przecież te popełniali tylko komuniści. Wizerunek pięknej ''Inki'' czy przystojnego Pileckiego mocno kontrastuje z brutalnymi twarzami oprychów z UB.
Skoro mowa o wizerunku... idę do kiosku - z półek z gazetami spoglądają na mnie ''Inka'' oraz Pilecki. Włączam radio - Trójka katuje mnie obchodami Dnia ŻW. Wchodzę na Facebooka - a spróbuj powiedzieć coś na naszych bohaterów, to zaraz zostaniesz zwyzywany od ''komunistów'' i ''pachołków Moskwy''. Zaczynam czytać o lądowaniu w Normandii, a z książki wyskakuje mi Pilecki.
Ileż pomników postawiono Pileckiemu? A ile mamy pomników Obrońców Warszawy z 1920 roku? Ile pomników bitwy pod Falaise, zdobywców Bolonii czy Berlina?
I, tak na zakończenie, jestem wielkim zwolennikiem nagłaśniania tematu Żołnierzy Wyklętych. Powinno się o nich mówić, pisać, tworzyć filmy. Ja sam zresztą wielu z nich uważam za bohaterów, szanuję pamięć o nich i staram popularyzować się ich historię. Ale oddzielmy takich ludzi, jak ''Drągal'' czy ''Uskok'' od zwykłych zbrodniarzy, pokroju ''Burego''. Nie stawiajmy na piedestale sztucznie wykreowanych, kryształowych bohaterów, którzy na to miano nie zasłużyli. W polskiej wojnie domowej w latach 1944-56 nie było ''białych'' Żołnierzy Wyklętych i ''czarnych'' komunistów. Byli ''szarzy'' Polacy, stojący po najróżniejszych stronach barykady.
Jeszcze taka osobista dygresja - odnoszę wrażenie, że w Polsce uwielbia się czcić romantycznych bohaterów, natchnionych pięknymi ideałami, którzy rzucili się w straceńczy wir walki i w walce tej pięknie polegli. O ile ŻW czy Powstańcy Warszawscy są odpowiednio nagłośnieni przez media, o tyle inni bohaterowie, z których możemy naprawdę być dumni, nie dostają nic. Ich rocznice mijają jedna za drugą, zlekceważone przez media, polityków, czy autorytety.
I założę się, że 70. rocznica szturmu na Monte Cassino, bitwy pod Falaise, czy desantu pod Arnhem przejdą w Polsce kompletnie niezauważone.
A ile pomników postawiono bohaterom bitwy pod Gorlicami gdy nasi pogonili " rodaków" z Warsiawy - poddanych Króla Polskiego....? :) Czczi się tylko ideowych pobratymców Rozbójniks Rumcajsa... :)
OdpowiedzUsuńW tym święcie brakuje proporcji. Czci się jednych totalnie plując na drugich, a przecież tak jak napisano w tekście żołnierze WP pochodzili z poboru i nierzadko mieli partyzancką przeszłość....
OdpowiedzUsuń"- W nocy z 2 na 3 maja 1946 roku niedaleko Krościenka oddział majora Józefa Kurasia ps. ''Ogień'' ostrzelał z broni maszynowej cywilną ciężarówkę, zabijając 12 osób."
OdpowiedzUsuńCzy bog ten celuje w totalnych ignorantów?
P2
Ignorantów w jakim sensie? To wydarzenie zostało potwierdzone, sam Kuraś nie brał w tym udziału, ale fakt jest faktem.
UsuńZapewne chodziło o to, że okoliczności sprawy nie są wyjaśnione. Wiadomo, że dwóch partyzantów, którzy mieli wylegitymować osoby z ciężarówki otworzyły ogień do ciężarówki. Wiadomo również, że "Ogień" dowiedział się o tym wydarzeniu gdy już było po wszystkim, a winnymi tragedii byli ci dwaj partyzanci, którzy absolutnie nie działali z rozkazu "Ognia" i z swój czyn zostali przez niego ukarani. Nie przeszkadza to Panu przedstawiać tej sytuacji jako przykład "ohydnej zbrodni Żołnierzy Wyklętych" i to właśnie nazwał bym ignorancją.
UsuńJa tego nie traktuję jako ''ohydnej zbrodni'', ukazuję tylko, że ŻW nie należeli do postaci kryształowych. Zdarzało im się popełniać zbrodnie, ponieważ byli ludźmi, a nie żadnymi mitycznymi herosami.
UsuńMówisz że Polacy widzą same lepsze wartości Żołnierzy Wyklętych, piszesz że sam ich szanujesz i niektórych uważasz za bohaterów, ale w większej części swojego materiału ukazujesz same czarne strony Żołnierzy Wyklętych. Większość osób które to przeczyta będzie zwykłymi ludźmi dla których rekonstrukcja to jakiś powojenny maskałat zarzucony na siebie i plastikowe empi za 20 zł ze Zlotu w Bornym. I jak myślisz, jakie przyjmą myślenie na temat ŻW? Takie jak ty ująłeś w swoim tekście, więc dla mnie jest trochę bezsensu pisanie tekstów które tylko krytykują ŻW, ale to tylko moje zdanie, pozdawiam :)
OdpowiedzUsuńWitam, to po pierwsze.
UsuńOwszem, szanuję i czczę pamięć ŻW. Ale wolę napisać prawdziwy tekst, gdzie krytykuję stawianie ich na piedestałach i robienie z nich postaci kryształowych, niż kolejne bałwochwalcze, czołobitne wypociny o tym, jakimi byli bohaterami. Tekst ma traktować o zdrowym podejściu - widzę, że niektórzy wpadają ze skrajności w skrajność i dlatego postanowiłem coś takie stworzyć.
W takim razie rozumiem twoją wypowiedz :)
UsuńBohaterowie? Ciekawe jacy ? Zajrzyjcie proszę tutaj:https://zolnierzeprzekleci.wordpress.com/zbrodnie/ To są Ci bohaterowie?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem artykuł po roku czasu. Dla mnie sprawa wygląda wręcz przeciwnie. Po ustanowieniu Święta ŻW media nie do końca wiedziały jaką przyjąć linię wobec nich. Teraz linia ta jest już ustalona. Niby bohaterowie, ale trzeba pokazać ich ciemną stronę, alby pomniejszać ich czyny. Przykłady podane w tekście są tego najlepszym odzwierciedleniem. Przeciwnicy ŻW biorą sobie przykład "Szarego", a zagłębiając się głębiej w specyfikę zdarzenia wszystkie poszlaki wskazują, że to jednak mógł być ktoś zupełnie inny (fałszywy oddział AK dowodzony przez "Sokoła" - rzeczywistości był oddziałem UB do walki z podziemiem antykomunistyczym). Sprawa do dziś nie jest wyjaśniona. Podobnie ma się sprawa z królem Podhala "Ogniem" również nie ma możliwości jednoznacznie stwierdzić kto był winien tych wydarzeń. Sytuacja kpt. Rajsa również jest skomplikowana, został przez swoich przełożonych oskarżony o przekroczenie uprawnień, jednak w '95 roku jego stalinowski wyrok został uchylony i stwierdzono, "Bury" działał w stanie wyższej konieczności. Również znamienne zdanie "Podobne przykłady można mnożyć" tyko pytając o te podobne przykłady, albo ich nikt nie umie wymienić, albo są one równie niedoprecyzowane jak te wyżej. Na wszelkie dokumenty procesowe, ubeckie trzeba brać poprawkę tamtych czasów. To sowieci i sowietyzująca nowa polska władza pisała historię. Wiele czynów zostało popełnianych przez samą UB, MO (celowo czy przypadkowo) i później przypisywana "bandą z lasu". Wiarygodne nie mogą być również zeznania złapanych partyzantów wymuszane torturami do których te niemieckie się nie umywały. Poza tym żołnierze działali w stanie wojny, za kolaboracje była śmierć lub inna kara. Tylko później zwyrodnialcy którzy sprzedawali Polaków najpierw Niemcom później sowietom (na to akurat są dokumenty i to z kilku źródeł) w propagandzie PRL-owsiej stawali się niewinną ludnością cywilną. Uważam, że nie. Żołnierze Wyklęci nie są przesadnie gloryfikowani a wręcz przeciwnie ich poświecenie w ostatnim czasie próbuje się dewaluować, najlepszym tego przykładem link z komentarza powyżej.
OdpowiedzUsuń